Łukasz Orszulik, wokalista: „Taka decyzja kapeli, powiedzieli, Łukasz, spróbuj, zobaczymy, jak się uda.Po mniejszym zaniżeniu tonacji i lekkiej przeróbce niektórych utworów udało nam się jakby kontynuować ten materiał, który dotychczas robiliśmy, a niektóre rzeczy nawet przerobiliśmy jakby do nowych aranżacji.”
Za perkusją usiadł akompaniator byłego dziewczęcego zespołu Nonet i gitarzysta harcerskiej drużyny Opty, Dominik Poloczek.
Dominik Poloczek, perkusja: „Ampli Fire nie miał perkusisty. Ja właściwie chodzilem od sześciu lat na perkusję, i tak jakoś się dogadaliśmy z chłopakami.”
Tomasz Kucharczyk, gitara: „Staramy się odświeżyć stare piosenki. A dzisiaj np. będziemy grać zupełnie nową piosenkę, pierwszy raz przed publicznością.”
Stanisław Orszulik, gitara: „Co do stylu zespołu czy stylu piosenek raczej zostaliśmy tak jak przedtem przy klasycznym rocku, pop-rocku można powiedzieć, w każdym razie coś niecoś musieliśmy pozmieniać, ponieważ brakuje nam jednak tego fortepianu, więc to brzmienie musieliśmy, można powiedzieć, nadstawić gitarami.”
Po kowidowej przerwie kapela ma za sobą dwa koncerty. Niedawno otrzymała propozycję zagrania na festiwalu Dolański Gróm. A jakie są jej marzenia? Jednym słowem można powiedzieć: różne.
Tomasz Kucharczyk, gitara: „Co dwa tygodnie sobie w jakimś klubie zagrać fajnie, żeby przyszli ludzie, którzy nas lubią i którym się nasza muzyka podoba.”
Dominik Poloczek, perkusja: „Wymarzona scena każdego rockowego muzyka, nie tylko zresztą rockowego, jest Wembly Stadion, tam grał Qween, niewiadomo.”
Stanisław Orszulik, gitara: „My robimy tę muzykę od serca, ponieważ taką muzykę lubimy, i to nas napełnia. Więc nie chodzi o to, czy gramy duży koncert czy mniejszy, ponieważ i mniejsze koncerty mogą być o wiele lepsze od tych dużych koncertów.”