Adam Sroka, reżyser: "Jest to prawdziwa, taka wspaniała, błyskotliwa komedia napisana co prawda ponad 100 lat temu, ale ciągle iskrzy humorem i jest w tym taki specyficzny polski humor, który nas bardzo śmieszy."
Celem nadrzędnym Klubu Kawalerów jest unikanie kobiet, niemniej ich postawa diametralnie się zmieni wraz z pojawieniem się silnych i zdecydowanych przedstawicielek płci odmiennej.
Rafał Walentowicz w roli Piorunowicza: "Gram rolę nie kawalera tylko męża porzuconego, który walczy o swoją dawną połowę. Jest to trudne, bo on musi walczyć cały czas, a w międzyczasie staje się kawalerem. Trudność polega na tym, że to jest bardzo energetyczna rola."
Ryszard Pochroń w roli Wygodnickiego: "Ja sobie cenię bardziej komedię od farsy, no bo to jest jednak komedia, ona jest bardziej inteligentna niż farsy, które tam z uproszczeniem, jak gdyby wariacje na temat komedii. Komedia ma tę swoją formę, można pograć coś, a nie robić bez przerwy jakieś dziwne figury."
Dwa lata temu Adam Sroka przygotował z zespołem Grube Ryby Bałuckiego. Znał więc aktorów i miał ułatwioną pracę nad obsadzeniem ról w komedii.
Adam Sroka, reżyser: "Często jest ona grana przez straszych aktorów po sześćdziesiątym roku życia. Ci kawalerowie są tacy podstarzali. U nas jest inaczej, oni są w średnim wieku, i muszę powiedzieć, że to bardzo dobrze się sprawdza."
Sto lat temu Michał Bałucki uznał, że jego komedie już nie śmieszą, w czym utwierdzali go pisarze Młodej Polski, i popełnił samobójstwo, strzelając sobie w skroń.
Adam Sroka, reżyser: "Ironia losu polega na tym, że włażnie sto lat po jego śmierci jego komedie strasznie śmieszą nas bez przerwy i jest to taki śmiech jakby delikatny, pełen ciepła, nie jakiś taki wykrzywiony, oparty na złośliwości. Myślę, że ta subtelność jest w tych komediach czymś niezwykłym."