Wojciech Feber, prezes PZKO w Stonawie: „Już tradycyjnie panie z Klubu Kobiet podjęły się tej sprawy, tej fatygi, i dzisiaj pieczemy kołacze. Mężczyzn też jest trzeba, bo są tu również ciężkie rzeczy, które trzeba przenosić.“
Przygotowania rozpoczęły się w piątkowe popołudnie, aby w sobotę od wczesnego rana praca mogła ruszyć pełną parą.
Emilia Łukosz, kierowniczka Klubu Kobiet PZKO Stonawa: „Wczorajśmy robili przygotowania. Twaróg, aby było nadzienie gotowe, mak, jabłka, orzechy i posypka. Na dożynki pieczemy kołacze z twarogiem, 50 kg twarogu mieliśmy, potem są makowe z 20 kg maku, jabłka my mieli swoich cosi, coś dostaliśmy, i orzechowe są też, bo nam przynieśli orzechy już namlete.“
Inną tradycją, ale to już nie typowo stonawską lecz ogólno-pezetkaowską, jest pieczenie z darów wcześniej zadeklarowanych a później hojnie przynoszonych przez członków i sympatyków koła.
Emilia Łukosz, kierowniczka Klubu Kobiet PZKO Stonawa: „Chciałabym podziękować najpierw za te deklaracje, cośmy dostali. Były jajka domowe, orzechy, jabłka, zagotowane trześnie.“
I jeszcze ciekawostka. To, co gdzie indziej nazywa się warsztatami kulinarnymi, w Stonawie jest naturalnym międzygeneracyjnym przekazywaniem doświadczeń.
Wojciech Feber, prezes PZKO Stonawa: „Dzieci już się uczą, i na przyszłość będą wiedziały, jak trzeba piec kołacze.“
Ania Jelen: „Musimy szulać takie kuleczki, a potem to dawać do ciasta“.
Kuba Nalewajka: „Ja tu robię wszystko, co jest potrzeba, na przykład myję blachy, na które się daje te kołacze.“
Kołacze szybko zapełniały blachy i pod okiem doświadczonej pani piekarz wędrowały do piekarnika a następnie do pojemników. A kiedy je wszystkie policzono – było ich grubo ponad cztery i pół tysiąca.