Stefania Piszczek, jubilatka: „Ja się urodziłam w Stonawie, na Meksyku, domu już tego nie ma, wszystkie domy są tam zburzone, czyli jestem stonawianką z krwi i kości.”
Życie pani Steni nie zawsze było usłane różami. Jako dziecko Niemcy wywieźli ją wraz z rodzicami do do Niemiec, do łagru i na prace przymusowe. Do domu wróciła dopiero w maju 1945 roku.
Stefania Piszczek, jubilatka: „Z wielką radością zaczęłam się uczyć języka polskiego i skończyłam szkołę pedagogiczną, zostałam nauczycielką i całe swoje życie spędziłam tutaj razem z dziećmi i rodzicami w Stonawie.”
Od razu włączyła się też do życia społecznego, pracowała w zarządzie koła PZKO, śpiewała w chórze i tercecie i prowadziła zespół taneczny. Jest członkiem Harcerstwa i Rodziny Katyńskiej.
Stefania Piszczek, jubilatka: „Właściwie członkiem był mój mąż. Jego ojciec zginął tam nie wiadomo dotychczas gdzie, no i on odchodząc, powiedział: zostań w tej organizacji i będziesz reprezentowała naszą rodzinę. I zostałam.”
W Stonawie nazywano panią Stenię stróżem pamięci. Długi czas opiekowała się mogiłą polskich żołnierzy, ofiar wojny 1919 roku.
Stefania Piszczek, jubilatka: „Kiedy wracaliśmy przez Legnicę płonącą, ponieważ wiadomo wojna to same pożary, widziałam tych żołnierzy biednych, którzy wołali o pomoc. Z jednej strony po rosyjsku, pomoż, pomoż, z drugiej strony po niemiecku hilfe, hilfe. A człowiek nie mógł im pomoc. I to mi tak utkwiło w pamięci, że wróciwszy tutaj, postanowiłam tym żołnierzom poświęcić się i opiekowałam się ich grobem.”
Na koniec zapytałam panią Stenię o Wigilię, która najbardziej utkwiła jej w pamięci.
Stefania Piszczek, jubilatka: „Kiedy wróciliśmy z Niemiec w 45 roku, no to potem oczywiście koniec roku i Wigilia. To była naprawdę pamiętna Wigilia dla całej naszej rodziny, ponieważ właśnie mogliśmy się spotkać wszyscy razem i tradycyjnie tak, jak to było w zwyczaju, tę Wigilię przeżyć. Było nas dwudziestu wtedy, także była naprawdę dla mnie bardzo wzruszająca i zapamiętam do śmierci tę Wigilię, tę radość , że po wojnie mogliśmy się znowu wszyscy razem spotkać.”